7 grudnia 2001
DRODZY DARCZYŃCY I PRZYJACIELE
Od roku nasza rodzina zmaga się z ciężką chorobą - stwardnieniem bocznym zanikowym
- mojej żony Barbary. Dramatyczne pogorszenie choroby w owym czasie przykuło Basię do
łóżka w klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Po specjalistycznej, intensywnej
kuracji stan zdrowia ustabilizował się na tyle, że możliwym było zabranie żony do
domu i opiekowanie się Nią w domowej, rodzinnej atmosferze, wszak należało spełnić
kilka warunków. Należało odpowiednio przygotować/wyposażyć dom w: specjalne łóżko
z materacem przeciwodleżynowym, wózek inwalidzki, butle tlenowe, odsysacz oraz mnóstwo
drobnego, specjalistycznego sprzętu potrzebnego do opieki i pielęgnacji w tej chorobie.
Poruszyliśmy niebo i ziemię. Udało się. Największym problemem był respirator. Ale i
to się udało. Zgromadzona na koncie kwota pokryła ponad połowę wartości zakupu
respiratora. Dystrybutor - na razie - nie upomina się o resztę. Przystosowania i
odpowiedniego wyposażenia wymagała również łazienka. I to się stało.
Po trzech miesiącach pobytu w klinice mogliśmy nareszcie zabrać Mamę do domu.
Bardzo chcieliśmy, i chcemy dalej, sami Mamę pielęgnować. Chcemy, żeby Basia była
blisko nas, wśród nas i w swoim domu. Kilka dni temu musieliśmy zawieźć naszą Mamę
na kilka dni do kliniki. Dom zrobił się pusty i zimny.
Mama czuje naszą troskę, oddanie i miłość - uczucia, których sama zawsze miała
dla innych w nadmiarze. Może to jest prawda, że tyle dostajemy od życia ile sami damy
innym?
Choroba postępuje nieubłaganie. Basia ma świadomość swojego stanu, ale Jej stan
psychiczny się nie zachwiewa.
Proszę Szanownych Dobroczyńców i Przyjaciół,
To wszystko nie byłoby możliwym, gdyby nie Wasza pomoc: wielu instytucji i ludzi
dobrej woli. Przystosowanie domu do opieki nad nieuleczalnie chorym i codzienna
pielęgnacja są bardzo kosztowne. Do niektórych instytucji i osób zwracaliśmy się z
prośbą o pomoc osobiście, co spotykało się zawsze ze zrozumieniem. Od niektórych
otrzymaliśmy pomoc bez proszenia. Nasza wdzięczność dla Was jest ogromna, bezbrzeżna
i bezgraniczna. My widzimy ją w spokojnych oczach mej Żony i naszej Mamy. Jeszcze
jesteśmy razem. Jeszcze...
Bardzo serdecznie dziękujemy za dotychczasową pomoc finansową i rzeczową: panu
Zygmuntowi Chudzikowi, przedsiębiorcy budowlanemu; panu Zbigniewowi Małkiewiczowi
dyrektorowi Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie oraz panu Romanowi Głowaczewskiemu,
wicestaroście; księżom naszej parafii z księdzem proboszczem Franciszkiem Jadamusem na
czele oraz Akcji Katolickiej; panu Zdzisławowi Skorkowi, przewodniczącemu Rady Miejskiej
oraz radnym; panu Henrykowi Sołowiejowi, dyrektorowi Zespołu Szpitalnego, paniom Teresie
Gajowczyk i Ewie Oziminie oraz pozostałym pracownikom GOPS; panu Andrzejowi Stadnickiemu;
panu Markowi Grudzieckiemu; panu Zbigniewowi Kramarzowi; państwu Marii i Zdzisławowi
Lubikom; pani Jadwidze Wacek; państwu Danucie i Janowi Pomarańskim; państwu Marii i
Tomaszowi Teda; pani Joli Nitce z Martusią; państwu Zofii i Pawłowi Wnukowskim; pani
Marii Rej oraz wszystkim, którzy nas wspierają, a których często nawet nie znamy z
imienia i nazwiska.
Michał Raduchowski z dziećmi.
Jeżeli ktoś może w jakikolwiek sposób pomóc - podajemy numer konta bankowego
Samodzielnego Szpitala Klinicznego nr 1 we Wrocławiu:
Bank Handlowy O/Wrocław 10301289-55520003
Konto depozytowe z określonym celem darowizny : "Respirator dla B.
Raduchowskiej" |