20 listopada 2003

CZTERECH WSPANIAŁYCH NA SZLAKU

Błędne Skałki, skansen w Pstrążnej, królewskie przyjęcie w szkole w Przewornie, konkursy, zabawy i rewelacyjne jedzenie - to wszystko spotkało nas podczas II OGÓLNOPOLSKIEGO ZLOTU MŁODZIEŻY PTSM "SZLAKIEM CHRONIONEJ PRZYRODY".

Zaczęło się niewesoło, o 7 rano w piątek, 17 października. Zbiórka na dworcu w Obornikach Śląskich. Miało nas być więcej, a jest tylko pięciu z opiekunem panem Markiem Kolano. Jedziemy do Wrocławia. Może w pociągu znajdzie się zguba - Benek, który miał przyjechać pociągiem ze swojej miejscowości. Przyjeżdżamy do Wrocławia, a Benka jak nie było tak nie ma. Nasz opiekun pan Marek "lekko" zdenerwowany dzwoni do szkoły, dyrekcji, i rodziców Benka. Nieobecność Benka się wyjaśnia i wszystkim wraca dobry humor.

Wsiadamy do piętrowego, luksusowego autobusu i jedziemy w rejon Wzgórz Strzelińskich. Po drodze dosiadają się do nas inni uczestnicy wyprawy. Autobus prawie pełny dojeżdża do leśniczówki Gościenice, gdzie spotykamy pozostałych uczestników zlotu.

Zaczyna się impreza. Witają nas pięknie organizatorzy II OGÓLNOPOLSKIEGO ZLOTU MŁODZIEŻY PTSM "SZLAKIEM CHRONIONEJ PRZYRODY" uczniowie, nauczyciele ze szkoły w Przewornie oraz przedstawiciele wrocławskiego oddziału PTSM-u. Dostajemy zadania, identyfikatory, mapy i w drogę. Wśród zadań, które mieliśmy do wykonania było zrobienie totemu drużyny, oczywiście związanego z nazwą, którą mieliśmy wymyślić, ułożyć piosenkę zlotową, przygotować się do konkursu piosenki turystycznej i zaznaczyć mapę wędrówki na mapie.

Wyruszyliśmy na szlak. Droga nie była nawet tak trudna. Szliśmy po niezbyt wysokich górkach, zwiedzaliśmy wykopaliska i układaliśmy wiersz (zamiast piosenki) o zlocie. No przecież faceci nie będą śpiewać. Tak dotarliśmy do altany koła łowieckiego, gdzie było ognisko, pieczone kiełbaski i ziemniaki.

Najedzeni wyruszyliśmy dalej, przez potężny kamieniołom łupku kwarcowego, do Przeworna, do szkoły. Tu czekało nas miłe zaskoczenie: trafiliśmy na obiad. Po obiedzie chwila wolnego czasu, poznajemy kolegów i KOLEŻANKI z innych miejscowości. Nie jest źle.

Wieczorem spotykamy się w auli gimnazjum i mamy zaprezentować to co przygotowaliśmy podczas wędrówki. Było wesoło jak prezentowali się inni. Ale w końcu przyszła i kolej na nas. No trudno, próbujemy. Najpierw przedstawiamy naszą nazwę i totem. Podczas drogi znaleźliśmy ładny, pokręcony kij - to nasz totem. Nazwę "Włóczykije" i totem wymyślił Michał Grochala, więc jemu przypadła rola prezentera. Następnie Radek Maśkiewicz zarządził - śpiewamy, no może nie do końca śpiewamy, trochę fałszujemy, ale jakoś przebrnęliśmy przez tę konkurencję. Potem była piosenka zlotowa, a właściwie wierszyk o naszej wyprawie. Układali wszyscy, a szczególnie "rymował" Marek Cymerman, ale recytował Emil Zarzeczny:

"Po prostu P"
Przybyliśmy pociągiem, pojazdem PKS, przyjechaliśmy po przygodę, przez pagórki, po polu pokopanym przez paleontologów. Pieszo, podejrzeliśmy przez piękny, potężny pagórek, polesiony pomnik przyrody. Potrójnie, potężny, pradziejowy, plewy. Potem popatrzyliśmy ku potrójnemu, prastaremu prostopadłościanowi. Później próbowaliśmy pomóc płci przeciwnej przejść przez porąbany potok. Potem poszliśmy przez potężne płazy polne, posuwaliśmy pod potężny pagórek, przez przesiekę poleśną. Pan pragnął pomóc pięknej pani pokazującej pośladki. Pani prehistoryk, piękny pies powiadali powiastkę prehistoryczną po podzamczu. Podchodząc pod płomienie podziwialiśmy piękny pejzaż. Potem pioruński Piotrek podejrzał pięknego pana. Później pojedliśmy. "Panowie proszę przystosować postawę" powiedział pan. Pojedliśmy pieczone parówki, pyry, popijaliśmy przeźroczysta, pyszna polewką. Potem poszliśmy pu pudzie. Potem pojedliśmy pierogi, puraki, pogadaliśmy, pokazali prezentację, potańczyliśmy, poszli pospać.

Zebraliśmy duże owacje! Po wystąpieniach wszystkich drużyn była ryba z grilla i dyskoteka do ....... A potem poszliśmy spać. Spaliśmy w klasach razem z innymi uczestnikami zlotu. Na naszej sali była grupa z Oleśnicy.

A nazajutrz pobudka, śniadanie i wyjazd autobusem w Błędne Skałki. Skałki były faktycznie błędne, a nawet obłędne. Widoki z góry na Czechy, a pomiędzy skałkami jak w jaskini. Przeciskaliśmy się przez bardzo, ale to bardzo wąskie przejścia. Po przejściu przez Błędne Skałki wróciliśmy do autobusów (po drodze widzieliśmy pierwsze sople lodowe na ścianach skał, a to dopiero 17 października) i pojechaliśmy do Pstrążnej do karczmy na naleśniki z jagodami. Po naleśnikach odpoczywaliśmy pod chałupą z XIX wieku. A potem było zwiedzanie skansenu i kuźni w Pstrążnej. Mają tam dużo różnych eksponatów z dawnych lat, a co ważniejsze można je dotykać i popróbować jak to było onegdaj.

Po zwiedzaniu wróciliśmy autobusem do Przeworna.. Po jedzeniu (obiad, a może kolacja) krótka przerwa na odpoczynek i zawiązanie sadełka. Później spotykamy się w auli gimnazjum gdzie zostają wręczone nagrody. I tutaj miłe zdziwienie: my też coś dostaliśmy. zdobyliśmy trzecie miejsce w śpiewaniu, a może w mówieniu piosenki - wiersza na temat zlotu. Otrzymaliśmy też wspaniałą nagrodę za drugie miejsce w konkursie totemów - duże drzewko szczęścia z kamieni półszlachetnych wydobywanych w pobliskich kamieniołomach (Michał to ten co wymyślił totem wziął je do domu). No a później dysko-techno do oczywiście ciszy nocnej. O której była cisza nocna tego nie napiszemy.

W ostatnim dniu, po obfitym śniadaniu wróciliśmy do Wrocławia, gdzie czekał na nas przewodnik, z którym przeszliśmy się po starówce i dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy o stolicy naszego województwa. Potem został nam już tylko powrót do Obornik.

Impreza była całkiem fajna, szkoda tylko, że tak krótko trwała. Może na wiosnę, na następnym rajdzie spotkamy naszych znajomych z innych gimnazjów i znów wyruszymy na szlak.

Marek Cymerman, Michał Grochala, Radek Maśkiewicz, Emil Zarzeczny

na_skalkach_d.jpg (23145 bytes)
zdj. Czterej wspaniali i opiekun z Gimnazjum w Obornikach Śląskich

Serwis prasowy nr 87
7 - 30 listopada 2003