14 MAJA

SŁOWO ELISABETH BOMHARD

Szanowny Panie Burmistrzu
Szanowne Panie, Szanowni Panowie Członkowie Rady Miejskiej
Szanowny Panie Burmistrzu Miasta Rehau
Szanowni Goście Obchodów Wschodu i Zachodu

Kiedy Pan Burmistrz Misiorek zwrócił się do mnie o przygotowanie krótkiego przemówienia na ten dzień napisałam: te, oczekiwane, słowa będą dla nas miały historyczne znaczenie. Historyczne znaczenie tego dnia polega dla mnie na tym, co dzieje się dzisiaj, powstaje pomiędzy mieszkańcami dwóch miast, pomiędzy obywatelami dwóch krajów.

Pozwólcie, że na wstępie pozostanę przy obrazie mostu.

Z kamieni można budować mury, ale również pomosty.

Kiedy w styczniu roku 1945, a więc przed 60 laty, z moją matką i moim ojcem staliśmy z nasza kolumn uciekinierów nad Odra, nie myśleliśmy, ze przejdziemy jeszcze kiedyś przez ten most. Most ten był właśnie przygotowywany do wysadzenia. Było przejmująco zimno i trwało to bardzo długo. Godziny wlokły się zanim przewoźnik przewiózł nas na drugi brzeg. Poeta Edward Möricke (poeta współczesny Karlowi von Holteiowi) skarży się w pożegnalnym wierszu:

Smutek kładzie się na Twoich plecach,

Obejmuje cała Twoja duszę.

Wszystko, co było Ci drogie,

Jest teraz na zawsze utracone.

Za nami leżał ostatni zburzony most.

Był to ten sam tydzień, w którym otwarły się bramy Oświecimia - więzieni za murami ludzie z nadzieją czekali na ich uwolnienie. W czasie, gdy my byliśmy jeszcze w drodze poszukując miejsca, w którym moglibyśmy osiąść, zburzone zostały również mosty we Lwowie oraz jego okolicy. Ziemia, którą zamieszkiwaliście - nawet jeżeli od 1939 roku musiała zmienić swoje oblicze, o czym zadecydowano znacznie wcześniej - stała się ofiarą z procesu burzenia mostów. W ten sposób od początku dzieliliśmy wspólny los. Pomimo tego nie doprowadziło nas to do zbliżenia.

Mosty zostały zerwane. Pomiędzy narodami wzniesione zostały nowe mury. Mury z kamieni. Mury w głowach ludzi. Mury oznaczały jednocześnie gniew, ból oraz smutek. Mury, które nie pozwoliły nam mówić o winie i pojednaniu. Mury, które uniemożliwiły budowanie nowych mostów. Był to czas, kiedy Oborniki wydawały się czymś nierealnie odległym, niemożliwym do zobaczenia.

Wojna zniszczyła mosty, rozdzieliły nas mury. pojednanie pozwoli nam na przerzucenie mostów.

Te myśli oraz marzenia pozostały w nas. I właśnie dlatego, że w przypadku wielu z nas - po tej lub drugiej stronie muru - nurtowały te same myśli, pękały jeden po drugim kamienie z tego muru. Na horyzoncie pojawiły się nowe mosty, powstały nowe drogi. Z tyłu pozostał ten, który nigdy nie chciał dotrzymać nam kroku. Dzisiaj - jest to już moja czwarta wizyta w Obornikach, mogliśmy przyjechać tutaj jako Wasi goście. Za to dziękuję całemu miastu, zarówno w swoim imieniu, jak i w imieniu towarzyszącej mi rodziny.

I w tym przypadku spełniło się to, co zawsze było marzeniem podczas moich poprzednich wizyt. Chciałam kiedyś iść ze stacji kolejowej, przejść przez ulicę Trzebnicką, dojść do kościoła, a następnie wejść do domu moich rodziców. Do tego domu, który moi przodkowie zamieszkiwali od prawie 200 lat, gdzie z miłością i pracą tworzyli Oborniki.

Znajome były drogi, ulice i domy.

Dzisiaj spotykam również ludzi, którzy chodzą po tych ulicach, którzy tutaj mieszkają. Dlatego jest to dla mnie wielki, bardzo ważny dzień, dzień, w którym tutaj pozwolę sobie zacytować słowa jednego z listów waszego Burmistrza: "wspomnienia historii powinny znaleźć godny wyraz w naszych działaniach". Na rzecz tego celu pracowaliśmy wytrwale wszyscy.

Jeszcze raz staje przede mną drogi memu sercu obraz. Powstał on kiedy trzymałam w ręku rysunek mojego krewnego Konstantyna von Schauberta: obraz ten pokazuje spokojną drogę wzdłuż, której rosną brzozy. Często tą drogą chodziłam. Pozwolę sobie przytoczyć na dzisiejszy dzień ważne słowa:

Jeśli ktoś idzie w twoją stronę, wyjdź mu naprzeciw. 

 

Obchody 700 lecia
2005

 

13 maja

14 maja

20 maja

7 czerwca