11 maja 2001
AGROTURYSTYKA
Czy jest coś porównywalnego między modnymi
niegdyś wyjazdami na letnisko, a tym
co się teraz nazywa agroturystyką?
To jest bardzo dobrze postawione pytanie, bo właśnie teraz w środowiskach związanych z
agroturystyką trwa dyskusja na temat powrotu do zwyczaju wypoczynku na letniskach,
zwanymi potem "wczasami pod gruszą".
Na tematy związane z agroturystyką mówi wiceburmistrz Adam Stocki,
jednocześnie prezes Wrocławskiego Stowarzyszenia Agroturystycznego.
Co takiego atrakcyjnego jest w agroturystyce, że poświęca jej Pan tyle uwagi i
czasu?
Agroturystyka jest dla mnie zagadnieniem wielowątkowym. Interesuje mnie to o tyle, że od
najmłodszych lat, od kiedy pamiętam fascynowała mnie otaczająca przyroda,
interesowałem się uprawami, lubiłem pracować w ogrodzie i nawet sobie kiedyś
wykoncypowałem, że będę miał własne gospodarstwo rolne. To po pierwsze.
Po drugie. Pracując w Ośrodku Sportu i Rekreacji organizowałem wszelkiego rodzaju
narady i konferencje związane z tematami rolnymi i wtedy zobaczyłem rolnictwo mniej
sentymentalnie. Przybliżyły mi się prawdziwe problemy rolnictwa i rolników, nieodzowność
zmian, jakie muszą dokonać się na wsi w obecnej rzeczywistości, a agroturystyka jest
jedną z alternatywnych możliwości zarobkowania w małym gospodarstwie. Może być
również dodatkowym źródłem dochodu w gospodarstwie czynnym.
I wreszcie po trzecie. Zostałem zaproszony do tworzenia organizacji agroturystycznej w
dawnym województwie wrocławskim. Wrocławskie Stowarzyszenie Agroturystyczne, we
współpracy z dawnym Wojewódzkim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego, skupiło grono
osób - kwaterodawców, czynnych rolników, którzy chcieli mieć dodatkowe źródło
dochodu ze świadczenia usług turystycznych. W skład Stowarzyszenia weszło również
wielu nie rolników, którzy mieli warunki by tworzyć i rozwijać Wiejską Bazę Noclegową.
Wrocławskie Stowarzyszenie Agroturystyczne powstało w 1996, zostałem wybrany jego
prezesem i od tego czasu kwestie agroturystyczne zaabsorbowały dużo mojej energii i
uwagi. Ponadto, jako przedstawiciel Stowarzyszenia brałem udział w tworzeniu struktury
ogólnopolskiej, tzn. Polskiej Federacji Turystyki Wiejskiej. Powoływanie Federacji
oparte
było w dużej mierze na środkach Unii Europejskiej. Korzystaliśmy z funduszy programu
Tourin i PHARE. Odbyłem kilkanaście szkoleń z zakresu kategoryzacji Wiejskiej Bazy
Noclegowej, uzyskałem uprawnienia dotyczące doradztwa w zakresie agroturystyki i
kategoryzacji WBN. Nabyłem uprawnienia trenera do prowadzenia szkoleń na każdym
poziomie i wreszcie był taki moment, że przez rok czasu odpowiadałem w Polsce za
kategoryzację Wiejskiej Bazy Noclegowej, po prostu nadawałem kategorie poszczególnym
gospodarstwom wiejskim.
Czy można mówić o dynamicznym rozwoju agroturystyki w kraju?
To jest kierunek turystyki, który ma chyba największą dynamikę rozwoju. Skąd to
wynika?
W pewnym okresie, dzięki Ośrodkom Doradztwa Rolniczego, rolnikom - właścicielom
upadających gospodarstw zaczęto podawać rękę, proponując możliwość alternatywnych
źródeł dochodu. Agroturystyka znalazła się na pierwszym miejscu. Dla tego typu
działalności, w niektórych regionach kraju, można było uzyskać preferencyjny kredyt,
oprocentowany na poziomie 6 - 7%. Są rejony, w których tak silnie zaznaczono potrzebę
rozwoju agroturystyki, że ze środków Unii Europejskiej sfinansowano rolnikom ich
prywatne przedsięwzięcia, np. remonty łazienek, czy wykonanie infrastruktury
turystycznej
w danej wsi. Przykładem jest wieś Śladków Mały w dawnym województwie kieleckim, w
której przekwalifikowało się prawie 60% rolników.
I oni rzeczywiście z tego żyją?
Nie maja innego wyjścia. To jest jedyna możliwość zarobienia pieniędzy, żeby utrzymać
rodzinę.
No dobrze, jest możliwość, ale czy jest na to popyt? Co mają do zaoferowania?
Popyt bierze się stąd, że Wiejska Baza Noclegowa oferuje takie walory wypoczynku,
jakich nie oferuje żadna inna baza. Po pierwsze - przestrzeń, po drugie - natura, po
trzecie
- możliwość obserwacji lub pracy w gospodarstwie, po czwarte - poznawanie tradycji,
obyczaju, kultury wiejskiej, po piąte - ekologia (także dotycząca żywienia) itd.
Wymienić
można jeszcze wiele...
...czy np. noclegi na sianie?
Nie zawsze na sianie, ale też się spotyka takie oferty: "nocleg na sianie". Mało
kwaterodawców proponuje te atrakcje, ponieważ istnieje duże ryzyko zaprószenia ognia.
Ponadto walorem jest bezpośrednie obcowanie z naturą połączone z możliwością
wędkowania, jazdy konnej, czy zasmakowania wiejskiego jadła. Żadne hotele, pensjonaty i
motele nie dają takiej możliwości, jaką daje pobyt w gospodarstwie rolnym. To właśnie
tu
wiele dzieci dowiaduje się, że mleko nie jest z supermarketu, ale od krowy.
Czyli jest jakaś ciągłość z modnymi niegdyś wyjazdami na letnisko dla nabrania
zdrowia, sił i rumieńców. Gdzie szukać informacji o gospodarstwach
agroturystycznych?
Cała baza jest skatalogowana. Polska Federacja Turystyki Wiejskiej wszystkie najlepsze
gospodarstwa - z przyznana kategorią - publikuje w wydawnictwach katalogowych. Mam
je w swoim posiadaniu. Zainteresowanym - chętnie udostępnię. Kwaterodawcy także
drukują swoje materiały informacyjne. Można je znaleźć na targach turystycznych w
Ośrodkach Doradztwa Rolniczego, a także... informacje o nich istnieją w internecie.
Jeszcze wrócę do kwestii dynamiki rozwoju. To jest trend ogólnoświatowy. Powrót do
natury. Zdrowa nie przetworzona żywność, owoce prosto z drzewa, zioła zbierane na łące,
a rower zamiast samochodu. Na Mazurach funkcjonują gospodarstwa, które uczestniczą w
programach ekologicznych. Bywają całe ekologiczne wioski, niektóre położone w parkach
krajobrazowych. Oczywiście nie da się cofnąć postępu cywilizacyjnego, nikt chyba o
tym
nie myśli, ale można, chociaż w czasie wakacji, zaznać uroków prostego wiejskiego życia.
Czy jest to oferta skierowana do jakiejś grupy wiekowej lub społecznej?
Oferta kierowana jest do różnorodnego odbiorcy.
Z prowadzonych badań i statystyk wynika, że z Wiejskiej Bazy Noclegowej korzystają
przede wszystkim, ale nie tylko, rodziny z dziećmi. I to jest najwdzięczniejsza grupa,
choć
trochę kłopotliwa. Wiadomo, jak są dzieci to jest hałas, a i powinno się zapewnić dużo
atrakcji, żeby dzieci się nie nudziły, chciały tam przebywać i czuły się
bezpiecznie. Ma to
również swoje plusy, bo na kolejne wakacje dzieci namawiają rodziców. Słyszy się
wtedy
np.: "pojedźmy tam, gdzie był taki mały baranek". Znam też gospodarstwa na
Mazurach, w
których dzieci zdobywają sprawności rolnicze, np. prawo jazdy na taczkę.
Jeżeli kilka gospodarstw jest położonych w bliskim sąsiedztwie wówczas mogą gościć
grupę konferencyjną, seminaryjną, czy młodzież z zielonej szkoły.
Co roku staram się bywać na, chociażby najkrótszym, wypoczynku przynajmniej w jednej
kwaterze. Znam kilkaset kwater w Polsce, różnych, od najbardziej skromnych do
doskonale wyposażonych. Ale zawsze zasadą wypoczynku agroturystycznego jest
przebywanie w gospodarstwie rolnym.
Czy rozwój agroturystyki sprzyja ocalaniu od zapomnienia miejscowego folkloru?
Bardzo często przy gospodarstwach agroturystycznych tworzy się izby regionalne, małe
muzea rodzinne, czy muzea dotyczące danych okolic, w których gromadzi się przedmioty
świadczące o kulturze materialnej i duchowej tej okolicy. Ponadto rozwój agroturystyki
pobudza zastój w rozwoju kultury ludowej, powrotach do zapomnianych zawodów i
rzemiosła, wydobywa się zapomniane tradycje.. Atrakcją bywa uruchomienie starej kuźni,
koronczarki znajdują zbyt na swoje rękodzieło, a inne gospodarstwo zaczyna słynąć z
podawania regionalnej potrawy oryginalnie nazwanej. Przykładem może być wieś
Wojciechów w dawnym województwie lubelskim, gdzie co roku organizuje się
Mistrzostwa Polski Kowali. Funkcjonująca z dziada pradziada kuźnia, na pewien czas
została zapomniana. Ożywili ją wnukowie powracając do rodzinnego zawodu. Obecnie
świetnie prosperuje, młodzi kowale wykonują różne artystyczne cacka. Przyjezdni chętnie
nabywają unikatowe wyroby rękodzielnicze.
Mamy przykłady wsi tkackich na Mazurach, a w innych wsiach dominują np. rzeźbiarze
ludowi.
Proszę powiedzieć, jak to wszystko o czym Pan mówi przekłada się na sytuacje w
naszej Gminie. Czy jest to także alternatywa dla naszych rolników i ich gospodarstw?
Niewspółmiernie słabo do możliwości Gminy. Nasi rolnicy chyba z dużą rezerwą
podchodzą do tego tematu. Tymczasem mamy bardzo dobre położenie - blisko Wrocławia
- a jednocześnie piękne tereny, mocno zalesione, stawy, gdzie można wędkować,
popływać. Obecnie nie ma żadnego gospodarstwa agroturystycznego zarejestrowanego i
stowarzyszonego w stowarzyszeniu kwaterodawców wiejskich. I to jest taka trochę
komiczna sytuacja, bo jestem prezesem kwaterodawców spoza naszej Gminy.
Kilka gospodarstw działa w tak zwanej "szarej strefie". Jest to działalność
niedopuszczalna.
Ustawa o usługach turystycznych z sierpnia 1999 roku wyraźnie mówi, że gospodarstwo,
które świadczy usługi noclegowe, np. agroturystyczne powinno być zarejestrowane.
Rejestr
prowadzi wójt lub burmistrz. W naszej Gminie taki rejestr jest prowadzony, zresztą nie
tylko związany z bazą agroturystyczną. Sprawami tymi zajmuje się pani Maryla Burzyńska.
Ustawodawca wprowadzając obowiązek rejestracji chciał by kwatery spełniały
przynajmniej minimalne warunki określone dla WBN i tylko po to rejestry zostały
wprowadzone. Rejestrów nie należy traktować, jako informacji dla Urzędów Skarbowych,
tym bardziej że rolnicy, którzy świadczą usługi agroturystyczne w zakresie do 5 pokoi
noclegowych i 20 miejsc żywieniowych są zwolnieni z podatku dochodowego. Jest to
pomoc ze strony Państwa w procesach przekształceniowych w rolnictwie.
Czy Gmina w jakiś sposób może pomóc? Dlaczego ten pomysł na przekwalifikowanie
swojego gospodarstwa tak trudno się przyjmuje?
Gmina może pomóc i pomaga. W ostatnich dwóch latach było organizowanych kilka
szkoleń dla rolników dotyczących agroturystyki, zresztą sam prowadziłem niektóre zajęcia,
szczególnie z kategoryzacji WBN. Przychodząc do Urzędu w obecnej kadencji
położyliśmy duży nacisk na szkolenia rolników w tym zakresie. Wspólnie z Ośrodkiem
Doradztwa Rolniczego nasz Wydział Rolnictwa zorganizował kilka szkoleń - w tym
wyjazdowych - do funkcjonujących i nieźle prosperujących gospodarstw agroturystycznych
w okolicach Milicza, Leszna i Poznania.
Natomiast co hamuje ten rozwój? Myślę, że nasi gospodarze nie bardzo wierzą w
powodzenie takiego przedsięwzięcia. Z drugiej strony, trzeba sobie uświadomić, że
przygotowanie współczesnej bazy noclegowej w turystyce wiejskiej wymaga poniesienia
pewnych nakładów. Za mała jest pomoc Państwa dla rolnika chcącego zainwestować w
remont i podniesienie standardu. Natomiast z własnymi środkami różnie to bywa. Jest
jeszcze jeden ważny moment. Pieniądze zainwestowane w turystykę zwracają się po
trzech,
czterech latach. Być może każdy szuka takich przedsięwzięć, w których zainwestowana
złotówka szybko zapracowuje na drugą. W turystyce jest to niemożliwe. W turystyce na
rynek wchodzi się długo - i bardzo szybko można go utracić.
Czy Wrocławskie Stowarzyszenie Agroturystyczne ma program promocji idei
agroturystyki w terenie?
Trudno tu mówić o specjalnym programie promocji idei. Te zadania realizowane są
podczas szkoleń, kursów i narad dotyczących agroturystyki. Stowarzyszenie w tym
uczestniczy. Program, o który Pani pyta to bardziej zadanie Państwa i jego polityki
wobec
upadającego rolnictwa. Samo Stowarzyszenie powołane jest do reprezentowania interesów
kwaterodawców wobec Państwa oraz do promowania oferty agroturystycznej. Polityka
promocji idei agroturystycznej przerasta możliwości samego Stowarzyszenia.
Czy gdzieś w Gminie jakieś gospodarstwo przekształca się w tym kierunku?
Tak. W Bagnie powstaje gospodarstwo agroturystyczne "Carino". Kilka gospodarstw
w
Morzęcinie Małym chce stworzyć taką ofertę. W Pegowie pan Wojciech Wiśniowski
inwestuje w tym kierunku. Widać zainteresowanie tym rodzajem działalności na terenach
wiejskich w naszej Gminie. Być może jest to też częściowo efekt organizowanych szkoleń.
Czy można się spodziewać, że jak wzorowo zafunkcjonują pierwsze kwatery, nastąpi
jakiś przełom i dynamiczny rozwój?
Oczywiście. Tym bardziej że przyjdzie taki moment, w którym nie każde drobne
gospodarstwo się utrzyma. Utrzymają się tylko duże, kiludziesięciohektarowe, zdolne
podjąć grę rynkową. Wszystkie mniejsze będą musiały podjąć decyzję o zmianie
sposobu
zarabiania na utrzymanie. Świadczenie usług agroturystycznych jest jedną z możliwości.
Dobry przykład przechodzi na innych.
Ciekawym przykładem jest gospodarstwo Państwa Remianów w Jarach. Hodowla krów
nie przeszkadza gospodarzom myśleć i inwestować w miejsca noclegowe. W przyszłości
może powstać tam interesująca oferta agroturystyczna. Na zaproszenie tych Państwa byłem
w gospodarstwie i służyłem radą.
Podobnie ciekawą, lecz zupełnie inną ofertę przygotowuje jeden z rolników w
Ciecholowicach. Na kilku hektarach ziemi chce uruchomić stawy rybne i stworzyć
możliwość wypoczynku z wędkowaniem, a być może zorganizować również mały skansen
z maszynami i urządzeniami rolniczymi. Takich przykładów można wymienić więcej.
Szkoda tylko, że w wielu przypadkach ci przedsiębiorczy rolnicy podejmują działania,
często, w skrytości, bez szerszego planu i nie zawsze szukają doradztwa. Popełniają w
ten
sposób wiele błędów. Tymczasem pomoc jest tuż obok, w samej Gminie.
Pana marzenie dotyczące agroturystyki.
W przyszłości chciałbym sam prowadzić obiekt Wiejskiej Bazy Noclegowej w atrakcyjnej
turystycznie okolicy.
Życzę powodzenia. Notowała Romana Obrocka.
|
Serwis prasowy nr 56
18 maja 2001
Serwis prasowy nr 55
11 maja 2001
|