8 grudnia 2008
Wieczór Promocji Księgi
Dolnośląskiej Ziemi Obornickiej,
25 października 2008
scenariusz, prowadzenie:
Bogusław Wróbel
Towarzysze, obywatele i wy,
ludzie zza Buga – w ten sposób witały mieszkańców naszego
miasta pierwsze lokalne władze. I mimo ironicznego brzmienia powitanie to
miało wbrew pozorom wiele treści: słowo Towarzysze – określało jaki będzie
panował ustój na tych ziemiach, obywatele – czyli my, Polacy, jako
mieszkańcy na ziemiach odzyskanych w nowych granicach państwa, no i w końcu
ludzie zza Buga – ci którzy wywarli znaczący wpływ może nie ilościowy a
jakościowy i kulturowy na życie Obornik Śląskich i okolicy
Tak więc witajcie - obywatele, już nie towarzysze, i wy ludzie z za Buga,
bądź ich potomkowie.
Okazja do dzisiejszego spotkania jest niezwykła - oto po wielu
trudach ukazała się obszerna Księga Dolnośląskiej Ziemi Obornickiej. Ogromne
dzieło, wspólna praca ponad 60 Autorów.
Jednak cała ich działalność pozostałaby w ukryciu, gdyby nie wsparcie i
bezpośredni udział, także twórczy, w pracach nad jej wydaniem władz naszego
miasta.
Księga Dolnośląskiej Ziemi Obornickiej, jak już wspomniałem
jest wspólnym dziełem ponad 60 Autorów. Poprzedziły ja wydania kolejnych
zeszytów Obornik Śląskich, zeszytów takich ukazało ich się jak dotąd 5
To z nich możemy dowiedzieć się między innymi, że w naszych okolicach
zamieszkują pająki zwane tygrzykami paskowanymi, których samice, wyobraźcie
sobie państwo, zjadają samców po reprodukcji, albo, że np. przed wojną
zabawy dożynkowe zaczynały się tutaj od poloneza, jak to napisał Karol von
Holtei, od wspaniałej melodii z sąsiedniego wówczas kraju,. To także z tych
zeszytów możemy się tez dowiedzieć, że pierwsi nauczyciele mogli zamiast
wypłaty dostać krowę, przy pomocy której sami musieli sobie radzić do
następnej wypłaty. Dobrze, że tych zwierząt nie było zbyt dużo.
Wszystkie te inicjatywy i zeszyty Obornik śląskich i Księga
Ziemi Obornickiej mają jeden wspólny mianownik – otóż głównym inicjatorem
ich powstania i redaktorem była ta sama osoba.
Z wielką przyjemnością zatem do naszej tymczasowej kawiarenki
scenicznej zapraszam pana doktora Kazimierza M. Pudło.
- Przez lata interesowanie się historią tych terenów zwłaszcza z przed
1945 r. nie było dobrze widziane
- By czuć łączność z ziemią chce się ja poznać, jak człowieka. Z
przeszłością dobrą i złą.
- Padł pomysł próby opisania dziejów.
- ogromny zasięg – praktycznie wszystkie możliwe aspekty – od środowiska
naturalnego po rekreację, od życia religijnego po partie polityczne –
pokazywało przy okazji jak bogate jest życie społeczne, nie tylko to
instytucjonalne
- Jak zbiera się Autorów. Wspomnieniowa księga My Oborniczanie. Nie było
chętnych do pisania o partiach politycznych
Przygotowując dzisiejsze spotkanie chodziło nam także o to,
by dziękując Autorom za dzieło, zaprezentować krótkie programy artystyczne.
Oborniki od lat słyną z rozbudowanego życia kulturalnego. Stąd też
znalezienie ludzi, którzy mogliby wystąpić na scenie nie było zbyt trudne.
Za chwilę przed państwem zaledwie 22 letni pianista, którego osiągnięcia już
w tej chwili zajmują kartkę A4 zapisaną drobnym drukiem.
Gra od siódmego roku życia, z biegiem lat zdobywa poszczególne stopnie
wykształcenia muzycznego aż do stanu obecnego czyli studiów magisterskich w
klasach fortepianu i wiolonczeli Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego
we Wrocławiu. Już od poziomu liceum muzycznego bierze udział w krajowych i
międzynarodowych konkursach pianistycznych, zdobywa wiele nagród i
stypendiów a w międzyczasie koncertując w Polsce, Niemczech, Szkocji i we
Włoszech. A dziś w Obornikach Śląskich. Dwa utwory:
Barcarolla fis-dur opus 60te Chopina i Rapsodia Węgierska nr. 2 Ferenca
Liszta.
Przed państwem – Gracjan Szymczak
fotka
Słuchali Państwo muzyki w wykonaniu Gracjana Szymczaka
I powracamy do rozmów o naszej niezwykłej publikacji.
Jeszcze zwrócę państwa uwagę, że tu za nami, na ekranie zobaczymy zdjęcia
naszego miasta i współczesne i później także sprzed lat przygotowane przez
człowieka który ma chyba największy ich zbiór pana Zbigniewa Czerwca.
Jak łatwo zauważyć nie widać już absolutnie dawnego podziału na Oborniki
górne i dolne. Przed wojną miejscowość była dość niezwykłą wioską żyjącą
głównie z obsługi kuracjuszy i turystów, a także oczywiście i z rolnictwa. A
wśród ówczesnych płodów rolnych najbardziej znanym specjałem lokalnym były
oczywiście szparagi.
Szparagi są cenione zwłaszcza w niemieckim obszarze językowym, a jak bardzo
- zapytamy człowieka, który był swego czasu kierownikiem zakładu języka
niemieckiego na Uniwersytecie Wrocławskim jednego ze współautorów
księgi profesora Norberta Morcińca.
- pan osobiście ceni szparagi?
- jeszcze w XIII w. w zasadzie istniał dwuetniczny charakter Śląska , jak
pisano:„sy sin Polen oder Dutsch”
- to ze Śląska pochodzi najstarsze potwierdzone historycznie zdanie polskie
- to słynne „Day ut ia pobrusa a ti poziwai” Zapisuje je bowiem niemiecki
opat klasztoru cystersów w łacińskim tekście, a każe je wypowiedzieć do
swojej polskiej żony Czechowi imieniem Bogval. Bardzo to skomplikowane,
podobnie jak dzieje tych terenów
- Dominacja niemieckiego, ale jeszcze po wojnie natrafiano na Dolnym Śląsku
na zachowane gwary polskie Po dialektach można było rozróżnić skąd
pochodzili osadnicy.
- Nie było jednolitego dialektu śląskiego
- różnice brzmieniowe między śląskim a niemieckim
- Szparagi to szpargeln w dialekcie też. Zachował się opis takiego święta:
Przykładowe menu: zupa szparagowa, szparagi kraszone rozpuszczonym masłem,
szparagi z szynką, szparagi w sosie holenderskim, sałatka z surowych
szparagów, szparagi gotowane w kawałkach. A do tego piwo oczywiście – porter
Gramscha – o właściwościach zdrowotnych, jak zapewniano
Podczas święta szparagowego stragany oferują świeżo zebrane szparagi:
pierwszy gatunek, drugi gatunek, szparagi gorszej jakości lub same delikatne
czubki szparagów.
Oczywiście takie święta, nawet szparagowe, choć podobno
było też święto kwiatu wiśni, ale szczegóły się nie zachował, łączyły się z
licznymi występami artystycznymi, tańcem i muzyką. Całkiem podobnie jak i
teraz. Chociaż może nie do końca bo wówczas nie było jeszcze Obornickiego
Ośrodka Kultury a już na pewno nie pracowała jeszcze wówczas pani Halina
Muszak.
- oczywiście mamy pełna świadomość że jesteśmy w OOK a pani Halina
Muszak jest jego dyrektorem, ale w tym momencie rozmawiać będziemy nie tyle
z dyrekcją ośrodka co z autorką tekstu z naszej publikacji o życiu
kulturalnym Obornik zwłaszcza po II wojnie światowej.
- przed wojna życie artystyczne i rozrywkowe związane było z rozwojem
sanatoriów i rosnąca liczbą kuracjuszy, którzy jak wszyscy kuracjusze z
turnusu III i sympatyczna panna Krysią jak śpiewał Wojciech Młynarski nie
mieli wiele do roboty.
- gromadziło się w restauracji Harmonia (obecnie ul. Wyszyńskiego), kawiarni
Holteia i hotelu Bellevue.
- po wojnie ośrodek kultury dopiero od 64 r. – Miejski później
Międzyzakładowy przy ul. Trzebnickiej (czyny społeczne)
- od 72 r. klub seniora, zespoły muzyczne od 74
- OOK od 1975 r. przeniesiony do byłego hotelu Bellevue. Świetlice wiejskie.
- imprezy rangi wojewódzkiej: Spotkania Filmowo Literackie, turniej Kolorowe
Wsie, Spotkania z Muzyką i Poezją, wystawy fotograficzne, biblioteka
- Występy gwiazd ale i codzienna praca, głownie z dziećmi – teatrzyki,
plastyka, koło fotograficzne, a także zespoły muzyczne
Wystąpi studio piosenki działające przy OOK
Wystąpiło studio piosenki działające przy OOK a dokładniej - Monika
Słomska i Mateusz Szemiel
Przed II wojną światową w Obornikach funkcjonowało osiem piekarni i
cukierni, sześciu rzeźników i ośmiu ogrodników, siedmiu malarzy
pokojowych, trzech zdunów. Kreacje na wieczorki przygotowywało pięciu
krawców damskich i czterech męskich. I siedmiu fryzjerów.
W związku ze sporym ruchem turystycznym (rocznie bywało tutaj do 12 tys.
osób) i dużą ilością kuracjuszy rozwijał się handel: istniało 16 sklepów
kolonialnych (tak nazywano wówczas sklepy spożywcze), dwie drogerie, sklepy
fotograficzne, Działało także kino - najpierw umiejscowione w sali hotelu
Bellevue, a później w specjalnie wybudowanym w tym celu budynku, w którym
nie mieści się już dziś jak wiadomo.
było też kilka mniejszych zakładów przemysłowych, w których pracowało około
stu pracowników. Najbardziej znaczące to - fabryka mebli (znajdująca się
przy ulicy Wrocławskiej tam gdzie Biedronka), fabryka konserw, tam gdzie
Miś, i zakład produkcji wody selcerskiej (wody sodowej).
I to wszystko w sporej ale jednak cały czas – wiosce.
Zmieniło się to po II wojnie światowej. Tajemnicza ręka
zrobiła odręczny dopisek na jednym z dokumentów. Ten dokument widział
kolejny autor nasze księgi – historyk Robert Koszel.
Zapraszam.
- po wojnie – z Obornik – miasto – mimochodem - właściwie dlaczego?
- pismo, zachowane w aktach Komitetu Powiatowego Polskiej Partii Robotniczej
w Trzebnicy 1945-1948. Przedstawia ono pierwszy prowizoryczny podział
administracyjny (późniejszy powiat trzebnicki) na gminy miejskie i wiejskie.
dwie gminy miejskie - Trzebnicę i Oborniki Śląskie. Przy pozycji odnoszącej
się do gminy miejskiej i gminy wiejskiej Oborniki Śląskie nieznany autor
naniósł odręcznie datę 23 IX 1945 r.
- Organizacje polityczne: PPR i PPS
- „tow. Kaca jest w dobrym stanie materialnym i gdy nie miał konia i krowy
to był możliwym partyjniakiem, a obecnie że otrzymał, to miast świecić
przykładem jako sekretarz, to sam nie wykonuje obowiązków partyjnych”
Przaśne słowa.
- samokrytyka: ” lubiał sobie zawsze popijać”
W pierwszych latach po II wojnie światowej rozwój gospodarczy
Obornik Śl. związany był głównie z bazą sanatoryjną - w
poniemieckich obiekty utworzono Zespół Sanatoriów Przeciwgruźliczych,
który przez długie lata był największym pracodawcą na lokalnym rynku (w 1960
r. pracowało w nim 401 osób, podczas gdy w pozostałych gałęziach lokalnej
gospodarki - 661).
Przedwojenna fabryka konserw została w 1945 r. przekształcona w przetwórnię
owocowo - warzywną. W 1967 r. na bazie budynków przetwórni powstała słodycz
obornicka (znam takich co dla ptasiego mleczka dadzą się pokroić) czyli
Zakład Wyrobów Cukierniczych „Miś”.
Przy ulicy Piłsudskiego, w aktualnym budynku restauracji „Retro”, działała
Spółdzielnia „Plecionka”, w nazwie miała nie wiadomo
dlaczego wzmiankę, że jest Artystyczno – Rzemieślnicza. Wykonywano tam m.
in. skaczące żabki, co to miały taką rurkę z tyłu i dlatego skakały..
Co ciekawe w Obornikach znalazły swoje siedziby dwie firmy o znaczeniu
ponadlokalnym – nadleśnictwo, które przeniesiono z
podwołowskiej Stróży i rejon energetyczny obejmujący cały
okoliczny rejon - Wołów, Trzebnicę, Brzeg Dolny ale także Żmigród i Wińsko.
Widocznie Oborniki uzyskały znaczenie miejsca niezwykłego.
Niezwykłe są także z innego powodu – nie tylko oczywiście
dlatego, że my w nich mieszkamy, ale także dlatego, że są w nich pewne
czarowne miejsca. O jednym z takich miejsc w naszej książce napisała pani
Irena Zielińska.
Salonik 4 Muz – a zatem Euterpe – poezji
lirycznej, Erato – muzyki, Terpsychora –
muza tańca i Melpomena – muza tragedii i śpiewu
- miejsce pełne czaru niezwykły pomnik niezwykłego człowieka.
- Artyści, którzy wracają, (Krystyna Sienkiewicz, Stanisław Tym, Emilian
Kamiński, Cezary Pazura) wielkie nazwiska i wymagająca publiczność
- Muzyka - (Wanda Wiłkomirska, Wiesław Ochman) koncerty Lisztowskie –
Juliusz Adamowski Aleksiej Orłowiecki
- poza wielkimi wydarzeniami – także śpiewnik rodzinny, ekspozycje dzieł
sztuki, spektakle teatralne
A także koncerty muzyki dawnej, celtyckiej, jazzowej.
Aktualnie na terenie gminy działa kilkaset firm – większość
to oczywiście firmy małe, często zaledwie jednoosobowe; są też jednak wśród
nich i takie, które mają spore znaczenie nie tylko na rynku regionalnym, ale
i krajowym.
Spośród wielu firm budowlanych działających na terenie Obornik Śl. do
największych należą niewątpliwie: „Elasbud Salwirak” i „Elasbud
K. B.”, budujące domy, także wielorodzinne, na terenie nie tylko
Gminy, „Styrobud” z Wilczyna Leśnego, wykonujący budynki na
bazie paneli styropianowych w) i „Europol -
Developer” Andrzeja Puciłowskiego, budującego i sprzedającego
mieszkania w domach wielorodzinnych w Obornikach Śl.
Do ciekawszych przedsięwzięć gospodarczych zaliczyć można "Interchemol”
jeden z nielicznych w Polsce producentem wyrobów poliuretanowych, „Olimp”
z Golędzinowa, wykonujący sprzęt rehabilitacyjny i do ćwiczeń siłowych, „Pacon”
producent opakowań tekturowych, „Rawo”, fabrykę rowerów, „Limbę”
z Pęgowa, produkującą między innymi altany, domki ogrodowe
Pozostały także pewne tradycje meblarskie fabryka mebli „Pienio”,
wysyłająca praktycznie całą swoją produkcję za granicę (nawet do Stanów
Zjednoczonych),
Z ostatnich lat – oczywiście "TechniSat"
Nic dziwnego zatem, że o Obornikach sporo na przestrzeni lat pisano.
Z reguły dobrze, a nie źle. O tym, jak i gdzie pisano, napisał w książce, bo
inaczej tego zrobić nie mógł – Artur Adamski
- twórczość literacka mieszkańców Obornik i okolicy zaczyna się od Karla
Holteia i jego Obernigker Bote – pierwsze na Śląsku pismo kulturalno –
literackie (ok. 30 numerów)
- dalej skromna wzmianka Waldemara Kotowicza w książce Frontowe drogi
zawierająca wspomnienie Obornik widzianych oczami dziewiętnastoletniego
oficera II Armii Wojska Polskiego. „(...) gdyśmy o świcie dobrnęli do
Obornik, celu etapu, wojsko od razu waliło się spać. Dla swego plutonu
dostałem kwaterę w aptece przy skrzyżowaniu ulic. Frontowe izby zawalone
były po kolana pozrzucanymi z półek słoikami i pudełkami, chłopcy
rozmieścili się więc w głębi domu, w opustoszałych, jak wszystkie
mieszkania, pokojach aptekarza, na łóżkach i dywanach”.
- liczne wspomnienia spisywane przez dawnym mieszkańców
- nowi mieszkańcy – Jan Józef Klich z Pęgowa, Wojciech Laska z Bagna, Piotr
Antoszczyszyn
- w 46 był tu Marek Hłasko, ale obóz harcerski był rozbity w parku i przez
to mu nie przypadł do gustu, bywał tu też Edward Stachura, ale też byli i są
lokalni twórcy poezji
Skoro już o słowie pisanym i wydrukowanym mowa to teraz chcielibyśmy
przedstawić Państwu co się nie tylko w ostatnim czasie na temat Obornik
wydrukowało i zapraszam tutaj wielki kosz i Romanę Obrocką.
Ostatni już dzisiejszego dnia występ artystyczny (o tych
występach w ewentualnych kuluarach nie wspominam) – za chwilę Chór
Uniwersytetu Trzeciego Wieku Atena. Chór powstał w 2004 r. w
prowadził go wówczas pan Radosław Kot - od dwóch lat dyrygentem jest pani
Ewa Skubisz. W repertuarze chór ma piosenki okolicznościowe, patriotyczne i
rozrywkowe. A zatem przed państwem chór Atena.
Na tym praktycznie kończymy dzisiejsze spotkanie – czas na
wręczenie egzemplarzy autorskich. Części ludzi oczywiście nie ma – zwłaszcza
autorów niemieckich, którzy przed niespełna miesiącem uczestniczyli w
uroczystości 100 lecia konsekracji kościoła przy ulicy Trzebnickiej i drugi
raz nie dali rady przyjechać
O wręczanie książek poprosimy wiceburmistrza – Macieja Borowskiego
Zaczniemy oczywiście od Redaktora książki pana Kazimierza Pudło
Na zaproszeniach na dzisiejszą uroczystość mogli Państwo przeczytać
cytat z Herberta: Płynie się zawsze od źródeł pod prąd.
No i my właśnie ciężko machając wiosłami dopłynęliśmy do szczęśliwego końca.
Dziękuję państwu za przybycie i wytrwałość – zapraszam jeszcze tylko
wszystkich Autorów i Występujących dziś Artystów do pamiątkowego zdjęcia.
Dziękuje za uwagę – Bogusław Wróbel.
|
Serwis prasowy nr 147
grudzień 2008
|