20 maja 2003

ALKOHOLIZM JEST CHOROBĄ

W Polskiej Deklaracji w sprawie młodzieży i alkoholu czytamy: "picie i upijanie się przez młodzież jest jednym z najważniejszym problemów społecznych współczesnej Polski.

W drugiej połowie lat 90 nastąpił znaczny wzrost spożycia alkoholu przez polską młodzież. Jest ona poddawana przez biznes alkoholowy agresywnym, zaplanowanym i skutecznym oddziaływaniom promującym picie alkoholu. Pijaństwo i alkoholizm burzą życie rodzinne i prowadzą do licznych tragedii. Dorośli nadużywając alkoholu, powodują cierpienia swoich dzieci, odbierają im młodość i poczucie bezpieczeństwa. Młodzi ludzie upijając się tracą szansę na prawidłowy rozwój psychiczny i fizyczny, zdrowie itd.

Alkoholu zaczynamy używać w różnym wieku, niektórzy, niestety bardzo wcześnie: inicjacja następuje w wieku 9 - 11 lat. Chcę nadmienić, że każde używanie alkoholu przez dzieci jest jego nadużywaniem. Niestety na oddział leczenia uzależnień trafiają już małoletni pacjenci, u których stwierdza się zespół uzależnienia od alkoholu.

Proste stwierdzenie, że alkoholizm jest chorobą i jak inne choroby powinien być leczony, często budzi sprzeciw. Możemy się oburzać uważając, że każdy powinien umieć się opanować i mógłby pić normalnie jak inni, gdyby chciał. A jeśli nie chce - tym gorzej dla niego. Albo jest złym człowiekiem, zasługującym na potępienie i karę, albo słabeuszem, któremu brakuje silnej woli, godnym tylko lekceważenia i pogardy. Jeżeli w ten sposób myślimy o alkoholikach, trudno się dziwić, że budzą w nas niechęć i odrzucenie.

Mam trudne zadanie: chcę, by mimo tak silnego negatywnego nastawienia - dotarła do Państwa informacja, że uzależnienie od alkoholu jest chorobą, czyli określonym stanem organizmu i umysłu, który nie jest zależny od woli ani chęci. Alkoholik pije bo musi, i właśnie ten wewnętrzny przymus to podstawowy objaw jego choroby.

Pojawia się on znacznie wcześniej, nim doprowadzi do przysłowiowego rynsztoka. Jest to długi proces, słabo widoczny dla niewprawnego oka, kiedy choroba niepostrzeżenie ogarnia coraz większą część życia człowieka. Przy innych schorzeniach nie mamy wątpliwości - wysyłamy naszego pacjenta do lekarza i staramy się mu pomóc w przezwyciężaniu choroby. Wobec alkoholików postępujemy inaczej: groźbą i prośbą usiłujemy odciągnąć od picia, namawiamy i przekonujemy, że źle postępują, potępiamy i prawimy morały. Czy komukolwiek mogłoby przyjść do głowy, żeby w ten sposób potraktować osobę, która zapadła na grypę albo na zapalenie wyrostka?

Chciałabym, żeby po zapoznaniu się z tym artykułem nastawienie do tego problemu chociaż w pewnym stopniu uległo zmianie. Żebyśmy zrozumieli na czym polega choroba i jak można ją leczy.

O tym pozwolę sobie napisać w następnym wydaniu "z pierwszej ręki".

Ewa Heydel-Ozimina
Pełnomocnik burmistrza ds. profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych

 

Serwis prasowy nr 81
20 maja 2003