14 czerwca 2006 (aktualizacja 26
sierpnia 2006)
KSIĘŻYCOWE MIASTECZKO
26.05.2006, godz. 18.00
Mimo niepewnej pogody organizatorzy zdecydowali, aby otwarcie wystawy
malarstwa na jedwabiu Elisabeth Bomhard oraz wręczenie tytułów „Honorowego
Obywatela Obornik Śląskich” odbyło się na dziedzińcu przed Obornickim
Ośrodkiem Kultury. Pogoda okazała się łaskawa, oborniczanie stawili się
licznie a wzruszające słowa i symboliczne gesty zapisały się kolejną
cegiełką w budowaniu Mostu pomiędzy Oborniczanami Dawniejszymi i
Współczesnymi.
Bukiety białych róż na ogrodowych stołach, nowe ławeczki – w tym jedna
ufundowana przez rodzinę von Schaubert – majowa zieleń drzew i odświętnie
przyodziani goście podkreślały wyjątkowy charakter wydarzenia. Uroczystość
prowadziła dyrektor OOK Halina Muszak, która Autorkę obdarowała ogromnym
bukietem żółtych tulipanów. Kurator wystawy Monika Materny wprowadziła w
tajniki trudnej sztuki malarstwa na jedwabiu, a sama Malarka opowieść o
swoim malarstwie zaopatrzyła mottem:
Drogi – które prowadzą ku przyszłości, nigdy nie leżą jako drogi przed nami.
Staną się dopiero wtedy drogami, kiedy się nimi przejdzie. (niemiecki teolog
Jörg Zinka)
Jeszcze przed przecięciem wstęgi burmistrz Paweł Misiorek i przewodniczący
Rady Miejskiej Szczepan Antoszczyszyn wręczyli medale okolicznościowe z
tytułem „Honorowy Obywatel” paniom Elisabeth Bomhard i Brigitte Kessel oraz
panu Wolfgangowi Polczykowi za „osobisty wkład pracy w budowanie
porozumienia między dwiema społecznościami oborniczan: dawniejszych
narodowości niemieckiej i współczesnych narodowości polskiej”. W odpowiedzi
na uhonorowania, obdarowani ze wzruszeniem starali się dać wyraz swoim
emocjom. Powtórnie zabrała głos pani E.Bomhard:
Pełny tekst wystąpienia pani Elisabeth
Bomhard
Pani Brigitte Kessel, uznała iż uhonorowanie jej osobiście jest jednocześnie
uhonorowaniem całej wspólnoty byłych oborniczan i w swoim wystąpieniu ujęła
syntetycznie historię wspólnoty w kontekście powolnego rodzenia się
porozumienia byłych i współczesnych oborniczan:
Pełny tekst wystąpienia pani Brigitte
Kessel
Osoba pana Wolfganga Polczyka została już przywołana. Sam pan Polczyk o
powojennych związkach z Obornikami opowiada tak: kiedy z moim rodzeństwem
obmyślaliśmy jakim prezentem obdarować naszą mamę na jej 80. urodziny,
uznaliśmy iż podróż do jej miejsca urodzenia będzie podarunkiem najlepszym.
I tak w 1988 roku wybraliśmy się do Polski. Zakwaterowaliśmy się we
wrocławskim hotelu, a do Obornik przyjechaliśmy pociągiem. Nie znając tu
nikogo, po prostu spacerowaliśmy na mieście, w głębi duszy mając nadzieję,
że wydarzy się coś, co pozwoli nam zatrzymać się na dłużej i kiedy już
zrezygnowani mieliśmy wracać do Wrocławia, zagadnął nas nieznajomy… Tak
przypadkowe spotkanie przerodziło się w trwałą przyjaźń z państwem
Bielskich.
Swoim uhonorowaniem pan Wolfgang podzielił się z żoną Christą, bez której –
jak podkreślił – nie byłby możliwy taki owocny rozwój przyjaźni, już nie
tylko międzyrodzinnej, ale całej wspólnoty.
Po wręczeniu uhonorowań głos zabrał również pan Jobst-Günter von Schaubert,
brat pani E.Bomhard, który wypowiedział bardzo ważne słowa.
Pełny tekst wystąpienia Jobsta-Güntera
von Schaubert
Otwarcia wystawy malarstwa dokonała Autorka w towarzystwie Włodarzy Miasta.
Wystawa będzie czynna do 24 czerwca br. Wystawie towarzyszy katalog wydany
przez Urząd Miejski. Projektantem katalogu jest Klaudia Maślej, a słowo
wstępne napisał Marek Śnieciński.
Z kolei Autorka podarowała miastu obraz „Wyścig z nowym czasem” – na 150
rocznicę otwarcia linii kolejowej. W Obornikach zostaną również obrazy
„Księżycowe miasteczko”, „Rodzina Blaszanych Kogucików” oraz jedwabne
szachy.
Rodzina przekazała także kwotę 1000 € z przeznaczeniem na cele socjalne.
Następnego dnia w nadzwyczajnym spotkaniu Rady Wydawniczej wzięli udział
goście z Niemiec oraz władze samorządowe. Dr Kazimierz M. Pudło – szef Rady
podsumował dotychczasowa pracę oraz przedstawił plany na przyszłość w tym
plan zorganizowania polsko-niemieckiej sesji poświęconej dziejom Obornik
Śląskich.
Pełny tekst wystąpienia dr. Kazimierza M. Pudło
W trakcie dalszych rozmów, pan Obst-Günter von Schaubert zainteresował się,
czy są również prowadzone współdziałania z terenami, skąd pochodzą
oborniczanie współcześni.
Spotkanie było okazją do złożenia podziękowania Radzie Wydawniczej za
dotychczasową pracę przez władze samorządowe.
RO
Tekst z lokalnej gazety Schwabach, 5 lipca 2006
http://www.schwabacher-tagblatt.de
Budowniczyni mostów
Mieszkanka Wolkersdorf Elisabeth Bomhard otrzymała honorowe obywatelstwo
Obornik Śląskich
Wolkersdorf (rg) – „Z kamieni budować można mury” powiedziała Elisabeth
Bomhard. „Ale także mosty”. A ponieważ 80-letnia mieszkanka Wolkersdorf jest
taką właśnie budowniczynią mostów, została mianowana przez swe rodzinne
miasto Obernigk na Śląsku (Polska), obecne Oborniki Śląskie, mianowana
honorową obywatelką miasta. „Opuszczam początkowe słowo i ponownie jestem
obywatelką mojego rodzinnego miasta”. Tak jak była nią do 1945 roku. Krąg
zamknął się.
A krąg ten mógł się zamknąć, ponieważ zabrakło litery „a”. Joachim Bomhard,
najstarszy syn Elisabeth Bomhard, przed pięciu laty podczas poszukiwań w
Internecie natrafił na Oborniki Śląskie, a tym również na nazwisko przodków,
rodzinę von Schaubert. Z „Schaubert” jednak zrobiło się „Schubert”, na co
Joachim Bomhard zwrócił uwagę w uprzejmym liście.
Owacje na stojącą
Dalej przyszła pora na równie uprzejmą odpowiedź, pierwsze wizyty i
kontrwizyty, a na ustanowienie partnerstwa pomiędzy Obornikami a Rehau pani
Elisabeth Bomhard rok wcześniej otrzymała nie tylko osobiste zaproszenie,
lecz została również poproszona przez burmistrza o wygłoszenie krótkiej
mowy, która ni mniej, ni więcej, miała mieć „historyczne znaczenie dla
miasta”.
Miesiącami szlifowała swoją sześciominutową mowę, zdradza drugi syn Stefan.
Ale wysiłek opłacił się. Elisabeth Bomhard, budowniczyni mostów, spotkała
się z entuzjastycznym przyjęciem, w ratuszu w Obornikach czekały na nią
wielominutowe oklaski i owacje na stojąco.
Obecnie 80-letnia malarka-amatorka wystawia część swych obrazów na jedwabiu
w centrum kultury w Obornikach. Z okazji otwarcia tej prezentacji otrzymała
tytuł honorowej obywatelki miasta, co odczytać można tak na okolicznościowym
akcie nadania obywatelstwa, jak i na ciężkim medalu z brązu.
A przecież Elisabeth Bomhard, urodzona von Schaubert, zmuszona była z
początkiem 1945 roku opuścić swą śląską ojczyznę. O wygnaniu nie chce nawet
słyszeć. „To naziści wydali nam rozkaz wyjazdu, nie wypędzili nas Polacy czy
Rosjanie”, opowiada Pani Bomhard. Jako dziewiętnastolatka musiała wraz z
matką, ciotką i rodzeństwem ciągnąć kolumną na zachód. Gdy po miesiącach
bezprzykładnego błąkania się po obszarze dzisiejszych Czechach dotarła do
Oberpflaz, rodzinie pozostało tylko tyle, co matka i dzieci miały na sobie.
Głód i wyrzeczenia były na porządku dziennym.
Dla Elisabeth von Schaubert, która zdobyła później zawód technika medycznego
i poślubiła lekarza, było to zupełnie nowym doświadczeniem – pochodziła z
bogatej rodziny, jej ojciec był dużym właścicielem ziemskim, panem ponad 800
ha lasu i terenów rolnych. Wraz z siostrami jeździła do internatu we
Wrocławiu oddalonym o 26 km od Obornik. I nagle: „zaczynać wszystko od mniej
niż zera”, jaka sama dziś opowiada.
Elisabeth Bomhard została w Polsce przyjęta z otwartymi ramionami. Być może
dlatego, że, pomimo swego losu nigdy nie okazuje zgorzknienia. „Naturalnie,
wygnanie jest niesprawiedliwością. Tyle tylko, że niesprawiedliwość ta miała
swój początek nie w 1945, lecz w 1933 roku, gdy wszyscy zaczęli nagle
ochoczo krzyczeć ´Heil´”.
Zaś wobec dzisiejszych mieszkańców Obornik już w żadnym wypadku nie może
mieć żalu. „Doświadczyli tego samego losu, co ja – zostali przymusowo
wysiedleni przez Rosjan”.
Poza jednym wyjątkiem rodzina von Schaubert miała szczęście w nieszczęściu.
Jeden z braci Elisabeth Bomhard poległ na wojnie. Ojciec jednak, najpierw
aresztowany przez nazistów, później zaś wcielony przez tych samych ludzi do
oddziałów Volkssturm, powrócił po roku niewoli do domu, a pozostałe
sześcioro rodzeństwa pani Bomhard różnymi drogami spotkało się ponownie po
wojnie.
Ponownie pozostawić po sobie ślad
Stara miłość nie rdzewieje. Elisabeth Bomhard ponownie pozostawia w swym
rodzinnym mieście ślady swej obecności. Wystawie jej prac towarzyszy
obszerny katalog. Polacy odnaleźli część dawnego nagrobka rodzinnego,
znajdując mu nowe miejsce w parku. Wydanie wspomnień Elisabeth Bomhard z
okresu dzieciństwa i młodości, ale również z surowych lat powojennych,
spisanych na 175 stronach, spoczywa obecnie w miejskim archiwum w
Obornikach.
A przyszłość? Nostalgię, „która nigdy jej nie opuściła”, 80-letnia Elisabeth
Bomhard ucisza teraz kolejnymi wizytami w Obornikach. Jednakże powrót na
stałe na Śląsk, którego jej ojciec tak pragnął za życia, nie wchodzi dla nie
w grę. „Jestem na to za stara i zapuściłam zbyt głębokie korzenie tu, w
Wolkersdorf.”
Dla niej kwestia powrotu pozostawała może otwarta, dla następnego pokolenia
jest już nie do pomyślenia. „Moje dzieci należą tu, do Frankonii. Całym
sercem.”
(podpis pod zdjęciem:
Wspólnie z burmistrzem Obornik, Pawłem Misiorkiem (II.) Elisabeth Bomhard
otwiera wystawą swych prac w centrum kultury swego rodzinnego miasta. W tle
Szczepan Antoszczyszyn, Przewodniczący Rady Miasta.)
Tłumaczenie Henryk Luchowski
|
Serwis prasowy nr 118
14-27 czerwca 2006
|